wtorek, 10 listopada 2009

Glücklich in Kattowitz






















Rok 2009. Nowoczesne miasto.

Władze Katowic zmieniły oficjalną nazwę miasta na Kattowitz. W obecnej dobie internauci pięć razy częściej wpisują do googla słowo Kattowitz niż Katowice. Wśród słów kluczy słowo Katowice jest na szarym końcu listy. Ponieważ w tekstach przestało już mieć znaczenie czy piszemy po polsku, angielsku czy niemiecku (wszystko tłumaczy się w google translate), magistrat zdecydował o zmianie - nie można było postąpić inaczej. Świat wirtualny ma zdecydowanie przewagę nad światem rzeczywistym. A ludzie nie lubią języka polskiego. Te wszystkie końcówki to istny obłęd.

Od dwóch tygodni poruszam się na skuterze. Skuter załatwia wszystkie moje bolączki. Korki dla mnie nie istnieją i pozbyłem się samochodowego poczucia wyższości. Właśnie zakończyłem kolejny roboczo-okres pt fotografujemy Katowice. Powstały realistyczne zdjęcia odrealnionych miejsc. Chłopaki z Graffiti (http://graffiti.katowice.pl) spisali się na medal. Skład i łamanie na światowym poziomie. Druk i papier lepszy niż w Skandynawii. Jednym słowem mamy wspaniały prospekt o wspaniałym mieście. Poniżej zamieszczam kilka stron. Lepiej oczywiście zobaczyć na papierze, ale z drugiej strony ten blog ma większą siłę rażenia. Ciekawe co się stanie, gdy ostatecznie wprowadzą elektroniczny papier. Podobno kwestię kolorów już rozwiązano, tekstury także. Będziemy mieli elektroniczne foldery, każdego dnia coś innego - czyż to nie genialne?






















W biurze już połowa osób nie używa słowa Katowice. Zresztą język polski też jest w zaniku. Przeskakujemy z języka na język. Najbardziej popularnym słowem (nie licząc słowa Kattowitz) jest słowo z młodzieżowego slangu MEGA. Że coś jest "mega" - tak się mówi. Wszyscy tak używają. Nawet ja. Język się bardzo zmienił. Z chwilą wprowadzenia elektronicznego tłumacza do komórek, automatycznie możesz przerabiać swoje myśli na jeden z wybranych języków. To jest takie sprzężenie między komórką a umysłem. Nadal nie wiem jak to działa i ciągle mnie to zdumiewa. Chcesz coś powiedzieć - to mówisz. Ja wybrałem angielski, niemiecki i czeski. To jest szalenie wygodne, bo nie trzeba już tak bardzo się przejmować słówkami i gramatyką. Wszystko ci wychodzi idealnie - same sukcesy - tak tego pragnęliśmy i mamy. Oczywiście trzeba mieć podstawy języka, bo bez tego nie sprawuję się nad tym wszystkim kontroli. Ale jesteśmy przecież inteligentni i zdobyć podstawy języka to betka.






















Najbardziej popularne są słowa krótkie, jedno-dwusylabowe. Słowo "mega" zaczęło nawet żyć swoim życiem w języku niemieckim. Mega Media Markt. To taki przykład. Staramy się mówić językiem literackim, ale jest to literatura post-post-postmodernistyczna. Wszystko na raz i żeby było dużo. Do wyboru, do koloru. Ktoś mi kiedyś wrzucił do komórki całego Goethego i śmiesznie było. Wszyscy zauważyli, że z moim językiem jest coś nie tak. Ja też to zauważyłem, ale nie mogłem nic na to poradzić, bo przecież taką miałem bazę danych. Na szczęście Sebastian wyrzucił mi to z komórki, bo nadal bym się męczył. Coś za coś, ja mu powiedziałem jak się włącza "pauzę", a on mi załatwił ten mój problem. Jeden problem z głowy mniej. Teraz mam wgranego całego DUDENA i mówię jak prawdziwy intelektualista - na miarę naszych czasów, bo to pojęcie się zdewaluowało.

Ale nie samym słowem człowiek żyje. Architektura wokół to jest dopiero radość. Oczy szaleją ze szczęścia. Nasze biuro mieści się w budynku biblioteki (patrz poniżej). My ten budynek nazywamy Startrek.























W środku wszędzie ruchome platformy, więc nie musimy już pokonywać tylu kilometrów. Po prostu sobie jedziemy i rozmawiamy z kolegami a to po czesku, a to jeszcze inaczej. To jest niezwykle rozwijające. Mam na myśli rozwój mózgu. Bo te słowa mimo, że z komórki to jednak w głowie zostają. Tak mi się przynajmniej wydaje.

A lunch dziś jemy nie w bistro, tak jak zawsze, ale w budynku ING. Tam bardzo dobre jedzenie. Pewnie dlatego, że bistro jest przy uniwersytecie, a "VeloxMeal" przy instytucji finansowej. Zawsze to lepiej, po prostu lepiej się kojarzy, więc i kucharki bardziej się starają i gotują smaczniej. Przedstawiłem ten budynek w fioletach poniżej. Kolor fioletowy wydawał mi się w tym wypadku najodpowiedniejszy.






















Po pracy pojeżdżę sobie jeszcze skuterem. Jest takie rondo w Kattowitz (ups, pierwszy raz użyłem bezwiednie tego słowa - trudno). I tam sobie parę kółek zrobię. Tak, jak Patricia Kaas w Piano Barze. To rondo jest moim ulubionym, bo mimo, że skomplikowany to układ pasów i skrętów, kierowca nie ma najmniejszych problemów. Nigdy nie widziałem tam nikogo, kto poruszałby się pod prąd. Zresztą pooglądajcie sobie sami, jest poniżej.























Bardzo lubię swoje życie w tym nowoczesnym mieście. Mieszkam tu niedawno, a już czuję się u siebie. Ich liebe Kattowitz. Es ist eine Stadt der Traume.

Serdeczne podziękowania dla Urzędu Miasta Katowice, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, Śląskiej Organizacji Turystycznej i Polskiej Organizacji Turystycznej. Gratuluję przepięknego folderu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz