(Wywiad z KTLH)
Kim/czym jest KTLH? Od dawna zajmujesz
się muzyką?
Pseudonim to echo fascynacji prozą
Lovecrafta, jest to pozbawiony samogłosek fonetyczny zapis imienia
Wielkiego Cthulhu, mrocznego bóstwa zsyłającego na ludzi
deliryczne sny. Co się tyczy drugiego pytania, mija czternasty rok
od pierwszego utworu, który wyszedł spod moich palców.
Jak powstawała muzyka do Haxad i
wyglądała współpraca?
Muzyka do teledysku okazała się dużym
wyzwaniem. Haxad to drugie wideo, do którego przyłożyłem ręce i
pierwsze wyprodukowane z powodzeniem. Zadanie było wymagające, choć
pracowało mi się z przyjemnością, bowiem pomimo gotowych zdjęć
obraz nie był jeszcze zmontowany i kompozycja była podporządkowana
jedynie scenopisowi. Muzyka powstawała dynamicznie podczas kilku
sesji z Keymo, w potwornych warunkach akustycznych rekompensowanych
przez miłą atmosferę. Idea klipu mieści się w mojej strefie
komfortu - w strefie mroku, oniryczności, mogłem wykorzystać moje
ulubione przeciągłe, półpłynne, wychodzące poza tradycyjną
meloharmonikę struktury, głębokie pogłosy i echa.
Studyjną pracę uzupełniasz grą na
imprezach. Opowiedz nam o tym.
Raz na jakiś czas zbieram się na
odwagę i zabieram syntezatory, aby siać kwaśne zniszczenie, z
lepszym lub gorszym skutkiem. Ze względu na niewielkie doświadczenie
mogę powiedzieć, że dopiero raczkuję w występach na żywo, choć
mam za sobą udział w imprezach o dużym, według mnie prestiżu.
Dotychczas, z dwoma wyjątkami, korzystałem jedynie ze sprzętowych
syntezatorów, które pomimo analogowego toru lub lampowej końcówki
mocy dających fantastyczne brzmienie mają pewne ograniczenia i
przysparzają sporych problemów wykonawczych. Kilka tygodni temu
poszerzyłem swoje instrumentarium o kontrolery MIDI, które
umożliwiają niemal nieograniczoną kontrolę nad dźwiękiem, zatem
granicą moich możliwości będą już tylko moje umiejętności i
wyobraźnia. Docelowo chciałbym skupić się przede wszystkim na
grze na żywo, pociągnęła mnie idea kształtowania przestrzeni
dźwiękowych, czy szerzej - wydarzeń w czasie rzeczywistym.
Muzyka jako kreowanie rzeczywistości.
Tu i teraz, akcja - reakcja. Czym jest, czym może być jeszcze dla
Ciebie muzyka?
Za Hanslickiem: "Muzyka to formy
dźwiękowe w ruchu". Reszta to interpretacja twórcy i
odbiorcy. Kiedy przyjmuję punkt widzenia twórcy, muzyka to
manipulacja czasem. Kiedy patrzę z perspektywy kompozytora, jest
zestawem parametrów takich jak wysokości, długości trwania,
spektrum podporządkowanych naczelnej zasadzie - strukturze, kiedy
jestem jednocześnie wykonawcą, zwracam uwagę na zmiany tych
parametrów tu i teraz, zmiany te realizuję poprzez szereg technik
wykonawczych pozwalających na zarządzanie grupami parametrów dla
uzyskania efektu. Ten ostatni zależy od postawy; muzyka, którą
wykonuję wymaga mieszania postawy eksperymentatora i ścisłego
wykonywania pewnych instrukcji determinowanych mikro lub
makrostrukturami. Staram się patrzeć na te problemy przede
wszystkim z perspektywy odbiorcy, w dodatku najbardziej wymagającego.
Kiedy słucham muzyki stworzonej przez kogoś innego albo takiej,
przy której powstaniu brałem udział, lecz jest to już pieśń
przeszłości, wtedy jestem mniej wymagający.
A czym jest dla Ciebie obraz? Czy
zdjęcia, materiał wizualny klipu miał, a jeśli tak, to jak duże
znaczenie dla Ciebie?
W wypadku naszego klipu obraz i
wskazówki reżysera stanowiły bazę, inspirację. Problem relacji
między muzyką a obrazem jest taki, że między tymi dziedzinami
istnieje bardzo duża wymienność, mam przez to na myśli wielość
możliwości dopasowania obrazów do muzyki, czy, tak jak w tym
przypadku, muzyki do obrazu. Chociaż starałem się zespolić te
światy możliwie jak najściślej, tak by powstała jak najbardziej
homogeniczna wypadkowa, sądzę że można by stworzyć nieskończenie
wiele różnych utworów, które pasowałyby równie dobrze.
Ostatecznie była to bardzo cenna lekcja, przede wszystkim w zakresie
relacji między artystami. Dzięki pracy nad Haxad zauważyłem także
sporo nowych problemów jakie stawia przed kompozytorem połączenie
czasu różnych rodzajów percepcji.
W klipie jest sporo odniesień do
magicznych symboli. Wierzysz w świat magii?
Życie jest pełne magicznych momentów,
więc raczej tak. Gdyby magia nie istniała, nigdy nie zająłbym się
muzyką, tylko tkwił w traumie utworów Chopina granych na
akordeonie przez panią od muzyki ze szkoły podstawowej (pozdrawiam
panią Basię).
Co jest dla Ciebie największą
inspiracją przy tworzeniu muzyki? Czym karmi się Twoja głowa?
Może to banalne, ale największą
inspiracją była i chyba jest muzyka, tyle że częściej na
zasadzie negacji, poznając ją wiem co chciałbym wyeliminować z
własnej. Słucham przede wszystkim współczesnej i
dwudziestowiecznej muzyki klasycznej, trochę techno, poza tym
zbieram wszelkie ciekawostki do worka, w którym trzymam resztki
fascynacji z przeszłości. Czuję pociąg do pionierów i awangardy,
sądzę, że najwięcej wartości można znaleźć na peryferiach. Z
drugiej strony równie istotnym elementem są same instrumenty i
poznawanie granic ich możliwości. Poza muzyką i literaturą
skupioną wokół niej konsumuję fragmentarycznie inne rodzaje
sztuki, duży wpływ na moja twórczość miały koncepcje
okultystyczne, strzępki filozofii, a ostatnio przede wszystkim
ezoteryczny buddyzm. Pozostają także ludzie, poza rozmowami liczą
się także konkretne działania: wspólne muzykowanie, czy
eksperymentowanie, spontaniczne choć zwykle zbyt krótkie, owocują
co najmniej tak samo wymiernie, jak wielogodzinne samotne medytacje.
Co dalej? Zrobicie coś jeszcze razem z
Keymo?
Chętnie podejmę się kolejnego
wyzwania, zapytaj Keymo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz