sobota, 26 listopada 2011

Grzegorz Stec: Pisane światłem, pisane mrokiem

Wystawa obrazów Grzegorza Steca Pisane światłem, pisane mrokiem, Centrum Kultury Żydowskiej, ul. Meiselsa 17, 6 października - 30 listopada 2011.

Niezbędny jest tylko czas....[i]


Caryca, 2006, olej na płótnie, 100 x 140 cm

Obrazy Grzegorza Steca zaprezentowane na dużej retrospektywnej wystawie na krakowskim Kazimierzu ukazują malarstwo misterne, eleganckie, wymykające się modom i trendom, zindywidualizowane i mocno osadzające się w pamięci. Obrazy pełne płaszczyn nasyconych barwą, ciemnością i światłem oraz rysunków tak precyzyjnych, że do ich odczytywania niezbędna wydaje się lupa. Obrazy ponadczasowe...


Jest czerń tak przezroczysta,

że tylko spojrzeć starczy, by widzieć....


Czarne obrazy powstają rzadko. Inaczej w twórczości Steca. Na początku wszystko ogarnia gęsty mrok. To z niego wyłaniają się kształy i postacie, powietrze i woda, trwanie i ruch, cisza, muzyka i szum, obojętność i dotykalne uczucia, chłód i ciepło, deliktane lśnienie i oślepiająca jasność...


Postacie ludzkie tworzą kłębiący się tłum. Na dnie morza, u stóp wszechświata, pod sztandarami nieba... Pomimo uproszczonego rysunku zawsze są czytelne i zindywidualizowane. Nigdy nie osiągają stanu nijakiej szarości. Brak integracji między nimi wyjaśniają Drabiny – motyw powracający na wielu obrazach. Każdy człowiek bowiem – niczym przeznaczenie – dźwiga swoją drabinę. Tym, którym udaje się połączyć wiele w całość, tworzą zróżnicowany zbiór, lecz nigdy spójną, jednolitą i mocną konstrukcję, która pozwoliłaby sięgnąć nieba. Porozumienie jest tylko pozorem. Wspólny los zawsze przeżywamy w samotności. Ta na obrazach Steca przyjmuje także wymiar osamotnienia. Często bardzo głębokiego – jasna postać nad brzegiem nieogarnionej przepaści (Patmos), ciemniejsza wchodzi w snop światła, który jest jednak takim samym zagrożeniem, jak przepaść (Obecność). Czasami jednak tylko podjęcie nierealnego wyzwania pozwala uwolnić nasze człowieczeństwo. W horyzontalnym Koncercie kobietę i mężczyznę dzieli przestrzeń i smuga rozedrganego światła. Próbuje połączyć ich muzyka skrzypiec, na próżno, bowiem każde wygrywa swoją melodię. Względna bliskość pojawia się w sytuacji powrotu. Dwojgu dalej też do przepaści, zawsze obecnej jednak na linii horyzontu.


A jednak możliwa jest dłoń tak wzruszona,

by stal pojęła możliwość kwitnienia

i mrok unerwiła tak, jak ludzkie ciało.


Akty i figury potraktowane są niezwykle syntetycznie. Na zamglonym ciele wibrują intensywnie jasne emocje. Przeciwnie - tłumione i nieujawnione – zamieszkują w faldach kolejnych wcieleń - szat (Oczekiwanie). Twarze bez wyrazu. Emocje pulsują podskórnie. Rozświetlają miejsca dotknięte pozornym kalectwem: niewidzące oczy patrzą w głąb, zasznurowane usta połykają słowa i uczucia, zewnętrzne odgłosy wnikają różnymi zmysłami.... Najbardziej intymne jest przelewające się światło.


Wyspa Patmos, 2001, olej na płycie, 79 x 91 cm

(...) jesienią (...) z wielkich pytań

(...) spadają znaki zapytania.


Barwne obrazy epatują pełną gamą wybranych odcieni: jesienie od żółci do brązów, krwawe amaranty - poprzez karminy aż do różu indyjskiego (Caryca, Czerwona dama), cała paleta letnich błękitów... Kolory spływają jedne na drugie tworząc mnogość pośrednich kombinacji. Na styku tych połączeń rodzą się ludzie, anioły, feretrony, ptaki, owady... I zaczynają żyć własnym życiem. Zaplanowanym tematom dodają nowych znaczeń, inne pogłębiają, nierzadko z nimi polemizując.

Odległości między postaciami a niebem wypełniają bawne plamy kurtyn, skał, drzew... Kolory używane przez krakowskiego artystę są czyste, wyraźne, lśniące... Taka biel nawet nie chłodzi, wręcz mrozi (Piasek II). Kurtyna w Marionetkach II wydobywa całą obłudę zarówno pociągajacych za sznurki, jak i tych manipulowanych. Jesienne kłębiace się gałęzie pochmurnego drzewa – przytłaczają. Dlatego krąg ludzi poruszający się w jego cieniu nie może poza niego wyjść (Ciagła jesień II).

Wiele tematów i ujęć z barwnych i czarnych obrazów Grzegorza Steca powraca, ewoluuje, funkcjonuje na zasadzie cytatu.... Odsyła w stronę Biblii, mistrzów malarstwa, w stronę muzyki... by ułatwić powrót do kontemplacji sztuki Steca i zobaczyć więcej i zajrzeć w jej głębie. A znaków zapytania – choć ubywa – nadal jest wiele.


Beata Anna Symołon


Grzegorz Stec (ur. 1955, w Krakowie), absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wybitny malarz, grafik, poeta. Autor dwu tomików poetyckich Nikt tu nie szuka odpowiedzi i Melencolia. Autor ponad 50 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Od lat 90. wystawiał głównie w USA. W latach 1996-2002 był rezydentem The Society for Arts w Chicago, od 2008 prezentował swe obrazy w Nowym Jorku. Ostatnia wielka wystawa jego prac odbyła się jesienią 2009 r. w Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku. Jego obrazy znajdują się w wielu galeriach i u prywatnych kolekcjonerów, przeważnie za granicą. Użyczał swoich obrazów na okładki książek, płyt i plakatów, m.in. dla VI Wielkanocnego Festiwalu Ludwika van Beethovena (2002). O twórczości Steca TVP nakręciła film Zadręcza mnie zapach czerni (1991, reż. Cezary Nowicki).



[i] Wszystkie cytaty pochodzą z wierszy Grzegorza Steca.

środa, 23 listopada 2011

Katarzyna Hołda MADONNY

W Otwartej Pracowni miał miejsce wernisaż prac Katarzyny Hołdy. Poniżej fotorelacja i kilka słów o obrazach, wypowiedzianych przez malarkę. Obszerny wywiad z artystką przeprowadziłem przed wystawą, a jego zapis znajduje się tutaj. Polecam!

"Ogród I" (fragment)


Malarka Katarzyna Hołda. Pisarz Jacek Hajduk
W tle obraz "Madonna z Papieżycą Joanna"

"Potrójna bogini księżyca:
Matka Ewa, Maria, Maria Magdalena"

Potrójna bogini księżyca. Matka-Ewa, Maria, Maria-Magdalena. Mamy tu do czynienia z archetypem trójcy bogiń, bogini w trzech aspektach: dziewicy, kobiety, staruchy. Jest to stara archetypiczna postać występująca w tradycji greckiej, a nawet wcześniej. Odwołując się do kultu księżyca, można przyjąć, że fazy życia tej bogini odpowiadają fazom księżyca. Dziewica to nów, kobieta to księżyc w pełni, a starucha to sierp. Każdej z tych postaci przypisany był kolor. Dziewicy - biały, kobiecie – czerwony i starusze - czarny. Trzymałam się tej kolorystyki. Ale wyszłam od tego, że zauważyłam, że Matka Boska także występuję w tym archetypie. Jest dziewicą ze Zwiastowania, potem jest kobietą-matką w scenach z dzieciątkiem i staruchą w scenach z Piety. Tu Matkę Boską ustawiłam jako jedną z trzech postaci z mitologii chrześcijańskiej, staruchą została Ewa, kobietą - Maria Magdalena. Ewa natomiast jest namalowana w sposób archaiczny. To bardzo stara postać, więc chciałam ją pokazać umownie, być może się inspirowałam sztuką egipską. Ona ma atrybut Ewy – jabłko – ale jest to też atrybut matki ziemi. Siedzi na tronie w kształcie łuku. Tron jest aluzją do tronu z Knosos, z wydłużonym oparciem. Uważało się, że tamten tron odwoływał się do tzw. góry kosmicznej. A to odwołanie z kolei do osi świata, pionu łączącego świat podziemny – zmarłych – ze światem żywych i z niebem. Czyli mamy łączność tych trzech światów, ale równocześnie łuk ten zastępuje mi aureolę. Maria Magdalena tradycyjnie może być przedstawiona w szatach lub bez – za to we włosienicy lub w akcie, z długimi włosami które przykrywają ją do stóp tak ściśle, że rysuje się pod nimi kształt jej nagiego ciała. Ja się odwołuję do tej drugiej opcji z drobną modyfikacją – zamiast włosienicy lub włosów do ziemi maluję ją nagą i owłosioną. Jednak chodzi tu o tę samą symbolikę związaną z włosami, czyli o tak zwaną „dzikość” w rozumieniu łączności z własną sferą instynktów. Uważa się, że Magdalena była prostytutką, ale istnieją też teorie, że była jedną z apostołek, ewangelistką, a wręcz żoną Chrystusa. Ja przyjmuję, że była ewangelistką. Przyjęłam ten fakt i na obrazie Magdalena trzyma w ręku zwój – umowne przedstawienie Ewangelii – który tutaj oznacza też szerzej tworzenie czegoś mocą swego umysłu. I tak Magdalena, z jednej strony „dzika” i wsłuchana we własne instynkty, z drugiej obdarzona twórczym intelektem staje się symbolem twórcy, procesów twórczych. Bo aby coś stworzyć trzeba mieć wyćwiczony umysł, ale zarazem słuchać instynktu, intuicji. Oczywiście Matka Boska występuje w aspekcie dziewicy na tym obrazie, jest w bieli. Nie odkrywam tu Ameryki. A w dłoni trzyma winogrona - symbol swojego syna.



"Ogród"


"Madonna, Czerwona Madonna, Czarna Madonna"


Katarzyna Hołda i autor tego bloga :)


"Madonna z sercem gorejącym"


Katarzyna Hołda i Ignacy Czwartos

"Zwiastowanie"


Zwiastowanie. Marię w scenie zwiastowania pokazuje się różnorako. Albo przerażoną, albo ufną, albo radosną w zależności od interpretacji artysty. Ja postanowiłam pokazać ją w momencie wyczekiwania, w chwili próby, pokazania odwagi, przyjęcia swojego przeznaczenia. Scena zwiastowania ma dla mnie bardziej uniwersalny wydźwięk. Ona nie dotyczy kobiety wyłącznie, lecz ogólnie człowieka w momencie, gdy staje przed fundamentalnym wyborem. Gdy zdany jest na to co będzie i nie ma już wpływu na sytuację, musi zaakceptować swoje przeznaczenie. Pokorne przyjęcie losu, w sytuacji, gdy nie ma się na to wpływu też wymaga pewnej odwagi. To chciałam pokazać. A jeśli chodzi o stronę formalną, chciałam tę postać namalować archaicznie, jak taki prastary bożek. By sobie siedziała i by ta lilia, która tu leży przywodziła na myśl ołtarzyk. Bożek drewniany sobie stoi, a kwiaty dookoła zostały położone przez wyznawców. Taka zabawa formalna. A teraz symbolika. Lilia, symbol niewinności Matki Boskiej, leży przy stopach, zwykle w zwiastowaniu trzyma ją anioł, ale ja nie chciałam tu wprowadzać anioła, nie był mi on do niczego potrzebny. I cóż. Lilia miała wyglądać na pozostawioną przez kogoś i miała też dopełniać kompozycji. To jest dla niej najlepsze miejsce. W scenach zwiastowania mamy też promień. Zwykle jest on skierowany w serce Matki Boskiej. Ja chciałam skierować promień w brzuch. Bo tam się to dziecko znajdowało, początkowo. (Uśmiech). I jeszcze kropelki krwi na liliach – moment utraty dziewictwa.



sobota, 12 listopada 2011

Csaba Nemes

W 2006 roku na Węgrzech powtórzyła się historia. Doszło do zamieszek, które przypominały w klimacie wydarzenia z 1956 roku. Csaba Nemes, absolwent budapesztańskiej Akademii Sztuk Pięknych, zwrócił jednak uwagę tylko na wybrane aspekty tych historycznych zdarzeń. Jego zdaniem rozruchy były efektem wieloletniego braku zainteresowania Węgrów polityką, niechlubna spuścizna komunizmu. Csaba Nemes dziwi się też jak niewielki był oddźwięk tych manifestacji w sztuce. Dlatego powstaje seria 10 krótkich animowanych filmów pod wspólnym tytułem REMAKE (1956 rok w nowej odsłonie). Artysta wykorzystał prywatne nagrania uczestników zajść, a także obrazy pokazywane w telewizji, ale widziane z perspektywy ulicy i filmowane na gorąco. Praca była wystawiana w pawilonie węgierskim na Biennale w Wenecji, a także w MOCAKu. Poniżej słowa autora zaczerpnięte ze strony internetowej projektu:


To tell the truth, I was really stunned by the riots of the autumn of 2006. Not because I cannot accept that there can be unforeseen dramatic, tragicomical or even bizarre events during the historical evolution of a state. Rather because I had to face the fact, that we, the citizens of this country, carry along with us such a political, philosophical burden, filled with contradictions that still haven’t been pointed out nor solved. We have had enough of politics interfering with our intimate sphere, but the events tell us that we are too apolitical.

We turn our heads away too often...We don’t put any questions...Don’t fight for our rights...

Nevertheless in private or in pubs we do have an opinion. Still, we live our lives as it didn’t concern us what goes on in our surroundings. Now we can see the result of this.

Let us not be guilty of the same mistake again, let us face the facts, because the facts reflect what we are.

The demonstrators claimed to be making history. They never took notice of the fact that all what was happening was an embarrassing remake of the events that had occurred in 1956.

Ciąg dalszy...









































niedziela, 6 listopada 2011

CroDad & 100 Years po angielsku



CroDad - Vocals
Jarek Meus - Guitar
Lukasz Łaba - Bass
Dominik Klimczak - Drums

The band which consists of an American and three Poles started playing concerts in Krakow in 2004. The first gig was at Kawiarnia Naukowa. The original line up included Łukasz and Dominik as well as another founding member Krzysiek Łochowicz. CroDad, Łochowicz and Łaba worked on the arrangements of the songs for 2 years before a single concert was performed. The music includes unusual changes in time signatures etc. A lot of the songs come from earlier CroDad project from his American bands "IMC" and "Poor Jenny", and the "Liquid Clarks" as well as from his first Polish band "Sexy People" as well as a number of originals. The band has had many member changes, but the Łaba/Klimczak rhythm section has always remained the same and Jarek Meus has been on guitar for over two years. The band has even performed with as many as 9 members including flute and bag pipes.

The live show has been called a theatrical performance by many but also allows the band to improvise and take the music in any direction at any given moment. No one knows what to expect, audience and members of the band alike. It is always dynamic and always different.

The band has recorded three E.P.s (short records)

1) CroDad & 100 Years
2) Acousto
3) Electro

CroDad has performed many concerts in Krakow as well as two concerts at the legendary Muzyczna Owczarnia in Jaworki and Stary Mury in Chrzanow and appeared on Radio Krakow, Radio Plus, Radio Alfa, as well as Muzzowizja TV.















Legendarny występ na SCENIE TĘCZA.