środa, 10 listopada 2010

JURRY reaktywacja

















Jerzy Ryszard Zieliński (Jurry) ur. w Kazimierzowie w 1943 r. zmarł w Warszawie w 1980 r. Jego historia to opowieść o artyście kontestującym. Najpierw sposób kształcenia na uczelniach artystycznych, a następnie sytuację społeczno-polityczną komunistycznej Polski. Studiował na Akademii Sztuk Pięknych rzeźbę (u Alfreda Jesiona) i malarstwo (u Jana Wodyńskiego i Jana Cybisa). Swoje zaangażowane akcje przeprowadzał w ramach Grupy Neo-Neo-Neo, założonej wespół z Janem Dobkowskim.

















Akt twórczy i dosadny komentarz o charakterze zgoła literackim pełniły w jego życiu istotną rolę. Tak pisał o doświadczeniu artystycznym (cyt. za Małgorzatą Kitowską-Łysiak):


"Chcemy (MY!) malować wszystko" - pisał Jurry. - "Tylko przez szeroko otwarte oczy możemy postrzegać odcienie i paradoksy świata, na którym ludzkość stworzyła określoną cywilizację. Trzeba to wszystko widzieć, żeby wiedzieć, gdzie się znajdujemy. Formować język adekwatny do czasu, w którym żyjemy, możliwy do szybkiego przekazywania. Nie stać nas na to, by orzeczenie kamuflować w jakichś tam słodyczach - zemdliły już nas. [...] Nie mamy czasu. Wiek XX się kończy. Nadchodzi, nie, pędzi na nas wiek następny. Czas na stworzenie takiego metajęzyka, który byłby wypadkową i liryzmu, i brutalności. Bo taki jest świat, w którym nas urodzono."












































"Nie przepraszam, że wchodzę - drzwi były otwarte. Dla ludzi jest przecież otwarte wszystko - sztuka stoi otworem od dawna. Nie wiem, dlaczego. Może dlatego szukam. No tak: szukam, eksperymentuję - bardzo modne słowa. Kocham sztukę. Nic to nie mówi? Trudno, tym lepiej. Ja się nie przeistaczam, nie wcielam, nie -, nie -, nie -... Jestem! A ten fakt może komuś przeszkadzać albo nie. Zaistniał. I dlatego maluję... Pomówiony, obronię się malarstwem."







































Malarz lubił prowokację. W ramach obranego zdecydowanie kierunku tworzył obrazy operujące prostym znakiem i plakatowym skrótem. Dominowały mocne kolory i jednolite płaszczyzny, przez co odbiór był czytelny, choć raczej symboliczny niż jednoznaczny. Obudził się w nim swoisty Prometeusz, gdy postanowił odpocząć od malarstwa na rzecz edukowania klasy robotniczej. Z płyt pilśniowych powstały formy przestrzenne o kształtach roślinnych i erotycznych, zawieszone w halach tarchomińskiej Polfy. Komitetowi Centralnemu przypadły do gustu, krytykom mniej. Ale na uwagę zasługuję przede wszystkim jego malarstwo zaangażowane. Na jednym z obrazów widzimy XXX (30 lat PRL), które zasznurowały biało-czerwone usta, tak Jurry krytykował komunę. Ale nie oszczędzał także propagandy, cenzury, elit politycznych i sowietyzacji społeczeństwa.





















































































































Jurry wybrał jednak życie artysty stojącego poza nawiasem. Nie wystawiał wiele. Był nieprzystosowany i odbierano go jako artystę aroganckiego, nie stronił też od awantur, ale jednocześnie potrafił ponosić z godnością konsekwencje swoich wyborów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz