poniedziałek, 27 grudnia 2010

Banksy i jego "Exit through the Gift Shop" czyli czym jest sztuka, a czym nie powinna być...



Tak o tym artyście pisze The Guardian:

He is Britain's newest national treasure: but he presumably won't be accepting a TV viewers' award from Ant and Dec any time soon, or making libertarian interventions in the smoking debate, or writing an annual Christmas Diary for the London Review of Books or posing alongside his mum with his CBE outside Buckingham Palace in his grey topper and chimp mask. Perhaps his mum would have to wear a chimp mask as well. Street artist, situationist and public-space japester Banksy is famed for his snogging coppers, simpering apes and for debunking Israel's new West Bank barrier with graffiti. Now he takes his career of radical cheek into the cinema with a wacky new "documentary", being shown this week in the director's own pop-up cinema in an underpass in London's Waterloo before moving on to more conventional locations. cdn...


No właśnie. Obejrzałem i podziwiam niniejszym. Ale co najważniejsze, dowiadujemy się jak działają społeczeństwa w relacji do współczesnej sztuki. Gdzie kończy się sztuka, a zaczyna fałsz. Warto sobie odpowiedzieć na to pytanie, aby nie bezrefleksyjnie spoglądać choćby na zawartość tego bloga - ale wyłącznie po obejrzeniu obrazu Banksy'ego.



A oto inne dzieło.....


Tak o tym "arcydziele" (autorstwa bohatera filmu Banksy'ego) wyraził się Banksy: like a person with a short attention span flicking through a 900 channel cable box.

Very true!!!

piątek, 17 grudnia 2010

Paweł Garwol WERNISAŻ








Paweł Garwol przedstawił wybór swoich prac w CSW Solvay. Obrazy cechuje różnorodność. Stylów, form i technik. Artysta ucieka od powtarzalności. Za każdym razem próbuje nowego spojrzenia na sztukę i czyni to wszelkimi technikami, także eksperymentalnymi/nowatorskimi. Tematy obrazów są na ogół smutne, poważne, filozoficzne, jednak barwna kolorystyka dodaje im energii i rozjaśnia klimat. Wystawę można oglądać do 23.01.2011.




























niedziela, 12 grudnia 2010

Joanna Krzepina

Opowieści o krainie dziecięcych zabawek

12 grudnia w Jazz Faust Cafe (ul. Szewska 21) o godz. 18.00 otwarta została wystawa obrazów Joanny Krzepiny – malarki i poetki z Woli Duchackiej. Przedstawiam kilka obrazów oraz tekst Beaty Anny Symołon.


Joanna Krzepina - w sztuce i poezji - tworzy swój spójny i rozpoznawalny świat. Świat obrazów malowanych pędzlem i słowem, uformowanych w papierowej masie, uszytych z kawałków materiału i koralików... Świat powracających na różne sposoby bajkowych uliczek, imbryków, postaci lalek, misiów, kotów i kogutów, księżyców i gwiazd, a nade wszystko tajemniczych klimatów, do zrozumienia których klucza należy szukać tylko w obrębie jej twórczości. Malarka sięga po akcesoria znane z dzieciństwa. Wybiera kilka, ustawia, sprawdza ich zamocowanie w przestrzeni obrazu, a gdy „siedzą” – wprowadza w nie życie. Snuje opowieści, czasami przetyka je nowymi elementami, które w następnym twórczym czasie odegrają już pierwszoplanową rolę. Dlatego pożegnania są bezbolesne, a powroty zawsze możliwe. Nigdy dosłowne.



Wystawa prezentowana w Jazz Faust Cafe jest intrygującym spotkaniem z pracami wybranymi z różnych malarskich historii, z sygnałami złożonego i większego świata.


Przestrzeń pierwszych obrazów wypełniają kartonowe domki. Z maleńkimi oknami, spadzistymi dachami, powyginanymi latarniami. Na arabeskowych krzesłach przysiadują koty zapatrzone w księżyc. Biorą w posiadanie połowę jego światła. Druga wędruje po bruku, ścianach, dachach. W tak wykreowaną przestrzeń ruch i gwar wprowadzają imbryki – dymiące, ziejące parą i bańkami mydlanymi, rozmawiające z sąsiadem strumieniem przelewanego wrzątku. Na straży nocnej ciszy stoją dachowe czarne koguty. Krzepina nie traktuje jednak serio przedstawionego świata. Dlatego zegar i księżyc zawisły na sznurku, drzewo wyrasta z powietrza, a wianuszek gwiazd porywa ku górze bajkowy zamek. Taką właśnie bajkową uliczkę możemy zobaczyć na jednym z pokazanych obrazów, dojrzalszą o formalne poszukiwania autorki, przez co bardziej kolorystycznie stonowaną i wzbogaconą o delikatne miękkie dymy.



Krakowska malarka umieszcza pejzaże początkowo w ...domu. Świadczy o tym ułożona z desek podłoga, w którą wkraczają puste przestrzenie rdzawego podłoża, prostokątne oczka wodne z małymi papierowymi stateczkami, unoszącą się para, maszty wbite w ziemię. Dół prac wypełniają domowe sprzęty (jak krzesła) i zabawki (piłki, baloniki, kostki), podczas gdy góra otwiera się na powietrze wypełnione niespokojnymi, płynącymi chmurami. Niezmienność i stabilność bezboleśnie skontrastowana z kruchością i pędem. Śmiałe pociągnięcia pędzla i tonalne przenikania.



Autorka Powiązań inaczej traktuje to, co żywe. Jabłka zawisają w powietrzu obok Pinokia czy kukiełki z misiem. Gdy dominują w przestrzeni obrazu, aby się utrzymać, muszą zawisnąć na sznurkach rozpiętych między gałęziami drzewa. W Powiązaniach tło jest martwym błękitem – pozbawionym ruchu i powietrza. Konary i liście wyłącznie dekoracją.



Wreszcie lalki. Kukiełki, marionetki, klauni, misie... Nieśmiało pojawiają się już na obrazach pochodzących z pierwszego okresu twórczości Krzepiny. Pierwszy klaun ma zamknięte oczy. Kolejny zdobył się na odwagę, by popatrzeć na widza skrzącymi oczyma paciorków. Oczy lalek stają się coraz większe, coraz bardziej przezroczyste, aż do nierównego błękitno-zielonego spojrzenia dziewczynki z czarną kurą czy na pół oślepłego misia z Rodzinnego portretu. W oczy postaci wkracza odwaga połączona z równoczesną ucieczką we własne wnętrze. Wykonywanie prawdziwych lalek zaowocowało niezwykłą plastycznością kukiełek malarskich. Lalki papierowe ożywiły te namalowane. Nowe twórcze doświadczenia wzbogacają i rozwijają dawne tematy. Oby bez końca...


Beata Anna Symołon


sobota, 11 grudnia 2010

Paweł Garwol Malalarstwo


Fragmentaryzacja lub synteza rzeczywistych wydarzeń - tak jeden z krytyków zdefiniował malarstwo Pawła Garwola. I faktycznie rzeczywistość ulega na jego obrazach metamorfozie. Mamy przede wszystkim proces odrealnienia postaci - sylwetki niczym sfotografowane zaczynają powolutku nabierać fantasmagorycznych odcieni albo odbijają w sobie dziwne światła lub blaski. To takie osoby z lepszego świata, z tej drugiej strony lustra.

***

Paweł Garwol jest młodym i obiecującym artystą, absolwentem Opus Art w Sosnowcu, uprawiającym malarstwo, ale nie tylko. Jak mówi - nie jest zwolennikiem zamykania się w jednej dziedzinie sztuki. Zajmuje się także projektowaniem i grafiką komputerową (projekt wkładki do płyty "muariolanza"). Całe spektrum jego działalności można podziwiać na stronie internetowej garwol.pl


A ja mam przyjemność zaprosić na wernisaż jego wystawy:

CSW SOLVAY, Zakopiańska 62, 17.12.2010, 18:30

dotyk 200 x 130



war 190 x 130



m 130 x 200



130 x 100



kwas 100 x 150



alfa romeo 130 x 100

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Grupa Bloomsbury

Vanessa Bell, Klasa, 1937


Portret Virginii Woolf w młodym wieku.
Lipiec 1902 . Fot. George Charles Beresford


W 1904 r. zmarł pisarz Leslie Stephen, ojciec Virginii Woolf. Wówczas to Virginia wraz z siostrą Vanessą Bell (Nessy) oraz braćmi Thobym i Adrianem zamieszkała w domu przy Gordon Square w londyńskiej dzielnicy Bloomsbury. Tak powstała nieformalna grupa lewicujących artystów, literatów i intelektualistów, która - jak się okazało - wywarła wielki wpływ na kulturę Wysp Brytyjskich i nie tylko. Dom został urządzony w sposób awangardowy. Jasne, nagie ściany, tylko najpotrzebniejsze sprzęty oraz proste meble. (co zostało odtworzone na wystawie w krakowskim MCK) To celowe zerwanie z tradycjami ponurej w wyrazie epoki wiktoriańskiej.




Podczas spotkań toczono spory filozoficzne, dysputy o sztuce i ekonomii. W skład grupy Bloomsbury wchodzili głownie przyjaciele Thobiego z Cambridge; malarze Roger Fry, Duncan Grant, Dora Carrington i oczywiście Vanessa Bell, pisarze: Virginia Woolf, Vita Sackville-West, E.M. Forster, David Garnett, Lytton Strachey; ekonomiści: Leonard Woolf, John Maynard Keynes; prawnik Thoby Stephen; psychoanalityk Adrian Stephen, dziennikarz Desmond MacCarthy; krytyk sztuki - Clive Bell oraz muzyk Saxon Sydney-Turner.



Bloomsbury to przede wszystkim Virginia Woolf, autorka m.in. „Pani Dalloway", „Do Latarni Morskiej” i „Orlanda”. Można pokusić się o stwierdzenie, że pisarka przetarła pierwsze feministyczne szlaki. Taka była też atmosfera w Bloomsbury. Grupę cechowała otwartość światopoglądowa i postępowość w kwestiach obyczajowych. Rozliczne romanse i skandalizujące konfiguracje seksualne dodawały pikanterii, o czym pisze także tłumaczka dziennika Virginii Woolf („Chwile wolności. Dziennik 1915-1941"), Magdalena Heydel [za Gazetą Wyborczą]:



„Niekonwencjonalność środowiska Bloomsbury na tle postwiktoriańskiej Anglii jest niemal legendarna Lytton Strachey, jeden z czołowych przedstawicieli tego grona, stwierdził, że jego poglądy na sprawy seksualne wyprzedzają epokę o 100 lat. I trudno się z tym nie zgodzić; siostra Virginii prowadziła dom, w którym wspólnie mieszkali jej były mąż i partner czy partnerzy późniejszych związków, ich kolejne partnerki i partnerzy, dzieci z jej obu związków i tak dalej".

Vanessa Bell


W sztukach wizualnych twórczość Vanessy Bell, Duncana Granta i Rogera Frya zasługuje na szczególną uwagę. Po zetknięciu się z francuskim postimpresjonizmem, inkorporowali nowy styl do swoich prac, zmieniając bieg brytyjskiego malarstwa.






Duncan Grant, Miss Holland, ok. 1932





Dora Carrington, Annie, ok. 1925


Vanessa Bell, Na schodach Santa Maria
della Salute w Wenecji, 1948


Roger Fry, Angles-sur-l'Anglin, 1912


Grupa Bloomsbury. Brytyjska Bohema kręgu Virginii Woolf
15 września 2010 – 9 stycznia 2011
Międzynarodowe Centrum Kultury
Kraków, Rynek Główny 25
Galeria MCK czynna: wt-nd 10.00-18.00


piątek, 3 grudnia 2010

Young Austrian Design

W ramach festiwalu designu w Bunkrze Sztuki prace następujących projektantów:
pudelskern, walking chair, sonja vrbovszky product design, ito megumi interior design, destilat, dottings, breadedEscalope, memux, blumberg-a space