poniedziałek, 29 lutego 2016

Roch Urbaniak „Historie dobrze opowiedziane”


























W mojej sztuce zajmuję się malarstwem narracyjnym. Obrazy, które maluję służą opowiadaniu historii, a odbiorca może po nich wędrować, za przewodnika mając własną wyobraźnię, oraz bardzo często napisane przeze mnie teksty, dołączone do poszczególnych płócien. Tak było w wypadku mojej wystawy dyplomowej, w której malarstwem poszukiwałem wspólnych wątków w mitologiach różnych kultur, czy wystawy w USA, „Fables”, gdzie ilustrowałem historie i opowieści zasłyszane w różnych rejonach świata. Uważam, że sztuka w swoich najbardziej pierwotnych założeniach służyła człowiekowi jako narzędzie do opowiadania o świecie i dbania o to by te historie nie zostały zapomniane. 


Staram się odpowiedzieć sobie na pytanie - malarstwo czy ilustracja? Kiedyś pojęcia niemal tożsame, teraz wydają się być od siebie dużo bardziej odległe. Dla mnie opowieść i obraz zawsze współistniały w jednej płaszczyźnie. Malarstwo służy opowiadaniu historii, a historie inspirują malarstwo. Razem służą temu żebyśmy mogli odwiedzić miejsca i sytuacje których jeszcze nie znamy. 































Dlatego na wystawie w Magazynie Kultury pokażę moje obrazy właśnie jako ilustracje, wydruki, którym towarzyszyć będą napisane do nich opowieści. Zmienia się format i medium, ale historia zostaje ta sama. 
Towarzyszyć im będą oryginalne prace wykorzystane przy tworzeniu komiksów o Papierniku i Nataradźy. Małe formy malarskie mające od początku służyć jako ilustracje spotykają się z pomniejszonymi obrazami, które ilustracjami dopiero się stają. 
























































ROCH URBANIAK
Urodzony w Krakowie w 1986 roku. W 2011 ukończył z wyróżnieniem wydział malarstwa na   Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a jego praca dyplomowa prezentowana w Pałacu Sztuki została odznaczona medalem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Malarstwem chce opowiadać historie, zaczerpnięte z legend, baśni, mitologii i swoich własnych podróży. I tak właśnie traktuje swoje obrazy, jako formę opowieści. Dlatego dużą wagę przywiązuje do warsztatu oraz jakości technicznej dzieła, starając się łączyć malarstwo realistyczne z elementami fantastycznymi. 




Wystawy:

2016  
wystawa grupowa Magical Dreams III, Centrum Promocji Kultury, Warszawa 
2015  
wystawa grupowa Magical Dreams III, Beskidzka Galeria Sztuki, Szczyrk 
wyróżnienie na 26 Międzynarodowym Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi
2014  
Grand Prix na 25 Międzynarodowym Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi 
wystawa grupowa na 25 Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Amadorze, Lizbona, Portugalia 
wystawa grupowa, Galleria Principle, Charleston, USA 
2013  
wystawa grupowa „Do Trzech Razy Sztuka” Galeria Vauxhall, Krzeszowice, Polska 
2012  
wystawa indywidualna „Fables” Pienkow Art Gallery, Knoxville, USA
wystawa indywidualna, rezydencja Ambasadora Victora Ashe, Knoxville, USA
wystawa grupowa „Contemporart”, Galleria Mentana, Florencja, Włochy  
2011 
wystawa grupowa „Art of Poland: the collection of Ambassador of United States Sir           
Victor Ashe” Downtown Gallery, Knoxville, USA
wystawa najlepszych dyplomów, Pałac Sztuki, Kraków, Polska 
2010  
wystawa grupowa, Galeria IROK , Horst, Holandia 
nagroda specjalna na międzynarodowym konkursie malarskim „Nescafe KafetexNES” Ateny, Grecja 
wystawa indywidualna „PTGT” Kreatura Gallery, Kraków, Polska 
2009  
wystawa grupowa „Famous Fantastic Caprices” TAF Art Foundation, Ateny, Grecja     
międzynarodowa wystawa „MAKROART” Ateny, Grecja
wystawa indywidualna „Makowa Panienka” Galeria Kreatura, Kraków, Polska

sobota, 13 lutego 2016

KEYMO stworzyła GOTLIP (wywiad)

KEYMO (fotografka, kreatorka mody, malarka) tym razem w roli reżysera klipu modowego opowiada o swojej przygodzie. Tak oto powstała kolekcja marki GOTLIP.



























Skąd pomysł na projekt HAXAD?

Najpierw było Gotlip i kolekcja ubrań na jesień/zimę 2014/2015. Powstała wtedy spójna wizja kobiety i świata, w którym ona funkcjonuje. Brązy, szarości, ciepłe tkaniny wełniane, szerokie spódnice, bolerka i świat, w którym jest trochę oniryzmu, lasu i magii. Kobieta Gotlip potrzebowała zmaterializowania. Haxad to obraz, materia, symbol, przestrzeń, muzyka, które tylko czekały na to, by je połączyć, ubrać i ożywić. Pomyślałam, że to może być przyjemna przygoda, uczta estetyczna i zdobycie nowego doświadczenia w sferze filmowej stylistyki. Ponieważ lubię uczyć się nowych rzeczy, eksperymentować, z zapałem zaczęłam realizować Haxad, kompletować zdolnych ludzi i pisać scenariusz.

Ważne było dla mnie, aby projekt trzymał poziom, dlatego starałam się zarazić pomysłem ludzi, którzy są kreatywni, mają potrzebne umiejętności i również lubią wyzwania. Realizacja projektu była trudna i niepewna dlatego, że nie dysponowałam budżetem. Ale udało się!

Co kryje się pod tą tajemniczą nazwą?

Haxad to swobodne połączenie dwóch słów: haxen – wiedźma. Wald – las.

Przybliżmy nieco twórczość KTLH. Jaka to muzyka, jak doszło do Waszego spotkania?

Kiedy pojawiał się pomysł na projekt Haxad i konieczność współpracy z muzykiem, której efekt miał być niebanalny i na poziomie, zaczęłam szukać w pamięci ludzi, których mogę znać albo o których słyszałam, że robią coś sensownego. Wtedy skojarzyłam KTLH. Zapoznałam się trochę bliżej z jego twórczością i zaproponowałam współpracę. KTLH tworzy muzykę elektroniczną, eksperymentuje w swoich muzycznych kompozycjach. Obok ambitnego, eksperymentatorskiego podejścia jest również osobą, która potrafi rozkołysać tłumy i sprawić, że ludzie dobrze się bawią podczas jego mrocznego, rytmicznego grania. Miałam okazje być na imprezie, na której grał KTLH i przyznam, że bawiłam się znakomicie.








Stylizacja w klipie opiera się na projektach Gotlip. Opowiedz coś o tych kreacjach oraz scenariuszu.

Scenariusz Haxad wypływa w sposób konsekwentny z koncepcji i wizji kolekcji Gotlip. Niszowej marki odzieżowej, która robi rzeczy w jednym egzemplarzu. Trochę niedzisiejsze kroje, ciepłe brązy poprzetykane zimnymi błękitami i grafitowymi szarościami. Nietypowe połączenie koronki i wełny czyli te wszystkie elementy, które charakteryzują kolekcje dały efekt ciężkiego do osadzenie w panujących obecnie modach stylu, który idealnie opisuje świat poza czasem, świat wyobraźni i snu. Tu mieszają się i łączą rzeczy, które na pozór połączyć się nie mogą. Tu estetyka wykracza poza sezonowe mody, jest bardziej nieuchwytna i trudna do skatalogowania. Można jedynie mieć ciągłe skojarzenia do tego, co się zna lub do tego, co być może kiedyś się przyśniło.

Bohaterkami Haxad są trzy kobiety, leśne lalki, każda mieszka w innej części lasu, każda ma swój świat, każda ma swoją gamę barw, odrębne atrybuty i magiczne przedmioty. Jedna mieszka w świece wiatru, druga w świcie dymu, trzecia potrafi tkać delikatne pajęcze nici. Wychodzą sobie na spotkanie, każda biegnie w umówione miejsce. Każda z nich pokonuje charakterystyczną dla siebie drogę, która rządzi się prawami przypisanymi konkretnej bohaterce. Podczas drogi poznajemy je i las, w którym żyją. Każda jest inna, choć wszystkie są częścią tego samego świata.

Jak wyglądała realizacja klipu?

Realizacja klipu bardzo przypominała moje sesje zdjęciowe. Jednym słowem skupieni w jednym miejscu ludzie, z którymi chcę współpracować, z którymi łączy mnie chęć stworzenia czegoś wartościowego wpływają wzajemnie na siebie, inspirują się, energia miesza się i jest bardzo kreatywnie. Pomysły same wpadają do głowy, przychodzą nowe nieoczekiwane rozwiązania, wszystko jest płynne, czeka na nieskrepowane reagowanie.
Można powiedzieć, że zebrała się grupa zapaleńców, dla których są jeszcze na tym świecie rzeczy równie ważne jak pieniądze, a może nawet ważniejsze. Modelki, które brały udział, były dziewczynami, z którymi współpracowałam już wielokrotnie, wiedziałam że każda wniesie do tej historii cząstkę swojej energii, że mogę na nie liczyć, że mnie nie zawiodą. Z Rafałem Małeckim, operatorem rozumieliśmy się bardzo dobrze, co pozwalało na szybką efektowną pracę, zgadzaliśmy się ze sobą bez słów. Takie zrozumienie bardzo ułatwia pracę.

Klip pojechaliśmy kręcić w Góry Lasochowskie. Trochę tam pomieszkuję i bardzo dobrze znam okoliczne lasy, opuszczone domy, każda lisią norę. To pozwoliło mi bardzo dokładnie zaplanować dzień zdjęciowy, podzielić czas na plany w klipie, tak żebyśmy byli w stanie nagrać całość w jeden dzień. Przedmioty potrzebne do klipy same wpadały nam w ręce, niektóre były w moim domu, inne leżały na ogrodzie, inne czekały na nas w lesie. Dzień był intensywny, wypełniony po brzegi, ale nikt nie miał poczucia przykrego obowiązku czy nieefektowności. Miałam wrażenie, że wszyscy czerpią przyjemność z bycia tu i teraz, i brania udziału w tym projekcie. Tym bardziej, że na wymierne korzyści nikt nie mógł liczyć, gdyż projekt był non-profit.

Można powiedzieć, że zebrała się grupa zapaleńców, dla których są jeszcze na tym świecie rzeczy równie ważne jak pieniądze, a może nawet ważniejsze. Modelki, które brały udział, były dziewczynami, z którymi współpracowałam już wielokrotnie, wiedziałam że każda wniesie do tej historii cząstkę swojej energii, że mogę na nie liczyć, że mnie nie zawiodą. Z Rafałem Małeckim, operatorem rozumieliśmy się bardzo dobrze, co pozwalało na szybką efektowną pracę, zgadzaliśmy się ze sobą bez słów. Takie zrozumienie bardzo ułatwia pracę.

Co jest dla Ciebie ważne w tym projekcie?

Cieszę się ogromnie, że od pomysłu udało się dojść do wartościowej realizacji. Często pomysły kończą się i zaczynają w naszej głowie, nigdy nie materializując się. Bardzo ważne jest dla mnie to, czego nauczyłam się podczas pracy nad Haxad, każdy etap był lekcją, pisanie scenariusza, praca na planie z ludźmi, myślenie ruchomym obrazem, montaż, sesje muzyczne z KTLH. Każdy z tych etapów jest inny, rządzi się własnymi prawami, to była bardzo cenna lekcja, której pewnie nie udałoby mi się nigdzie indziej nauczyć.


I przede wszystkim ważny jest dla mnie efekt końcowy. Haxad jest wielowymiarowy, pod każdym względem. Można go uznać za klip modowy, za teledysk muzyczny, ale też za miniaturę filmową. Estetyka i historia wzajemnie się uzupełniają. Myślę, że nie mamy czego się wstydzić, wręcz przeciwnie.




piątek, 12 lutego 2016

KTLH i premiera projektu HAXAD






























(Wywiad z KTLH)

Kim/czym jest KTLH? Od dawna zajmujesz się muzyką?

Pseudonim to echo fascynacji prozą Lovecrafta, jest to pozbawiony samogłosek fonetyczny zapis imienia Wielkiego Cthulhu, mrocznego bóstwa zsyłającego na ludzi deliryczne sny. Co się tyczy drugiego pytania, mija czternasty rok od pierwszego utworu, który wyszedł spod moich palców.

Jak powstawała muzyka do Haxad i wyglądała współpraca?

Muzyka do teledysku okazała się dużym wyzwaniem. Haxad to drugie wideo, do którego przyłożyłem ręce i pierwsze wyprodukowane z powodzeniem. Zadanie było wymagające, choć pracowało mi się z przyjemnością, bowiem pomimo gotowych zdjęć obraz nie był jeszcze zmontowany i kompozycja była podporządkowana jedynie scenopisowi. Muzyka powstawała dynamicznie podczas kilku sesji z Keymo, w potwornych warunkach akustycznych rekompensowanych przez miłą atmosferę. Idea klipu mieści się w mojej strefie komfortu - w strefie mroku, oniryczności, mogłem wykorzystać moje ulubione przeciągłe, półpłynne, wychodzące poza tradycyjną meloharmonikę struktury, głębokie pogłosy i echa.

Studyjną pracę uzupełniasz grą na imprezach. Opowiedz nam o tym.

Raz na jakiś czas zbieram się na odwagę i zabieram syntezatory, aby siać kwaśne zniszczenie, z lepszym lub gorszym skutkiem. Ze względu na niewielkie doświadczenie mogę powiedzieć, że dopiero raczkuję w występach na żywo, choć mam za sobą udział w imprezach o dużym, według mnie prestiżu. Dotychczas, z dwoma wyjątkami, korzystałem jedynie ze sprzętowych syntezatorów, które pomimo analogowego toru lub lampowej końcówki mocy dających fantastyczne brzmienie mają pewne ograniczenia i przysparzają sporych problemów wykonawczych. Kilka tygodni temu poszerzyłem swoje instrumentarium o kontrolery MIDI, które umożliwiają niemal nieograniczoną kontrolę nad dźwiękiem, zatem granicą moich możliwości będą już tylko moje umiejętności i wyobraźnia. Docelowo chciałbym skupić się przede wszystkim na grze na żywo, pociągnęła mnie idea kształtowania przestrzeni dźwiękowych, czy szerzej - wydarzeń w czasie rzeczywistym.

























Muzyka jako kreowanie rzeczywistości. Tu i teraz, akcja - reakcja. Czym jest, czym może być jeszcze dla Ciebie muzyka?

Za Hanslickiem: "Muzyka to formy dźwiękowe w ruchu". Reszta to interpretacja twórcy i odbiorcy. Kiedy przyjmuję punkt widzenia twórcy, muzyka to manipulacja czasem. Kiedy patrzę z perspektywy kompozytora, jest zestawem parametrów takich jak wysokości, długości trwania, spektrum podporządkowanych naczelnej zasadzie - strukturze, kiedy jestem jednocześnie wykonawcą, zwracam uwagę na zmiany tych parametrów tu i teraz, zmiany te realizuję poprzez szereg technik wykonawczych pozwalających na zarządzanie grupami parametrów dla uzyskania efektu. Ten ostatni zależy od postawy; muzyka, którą wykonuję wymaga mieszania postawy eksperymentatora i ścisłego wykonywania pewnych instrukcji determinowanych mikro lub makrostrukturami. Staram się patrzeć na te problemy przede wszystkim z perspektywy odbiorcy, w dodatku najbardziej wymagającego. Kiedy słucham muzyki stworzonej przez kogoś innego albo takiej, przy której powstaniu brałem udział, lecz jest to już pieśń przeszłości, wtedy jestem mniej wymagający.

A czym jest dla Ciebie obraz? Czy zdjęcia, materiał wizualny klipu miał, a jeśli tak, to jak duże znaczenie dla Ciebie?

W wypadku naszego klipu obraz i wskazówki reżysera stanowiły bazę, inspirację. Problem relacji między muzyką a obrazem jest taki, że między tymi dziedzinami istnieje bardzo duża wymienność, mam przez to na myśli wielość możliwości dopasowania obrazów do muzyki, czy, tak jak w tym przypadku, muzyki do obrazu. Chociaż starałem się zespolić te światy możliwie jak najściślej, tak by powstała jak najbardziej homogeniczna wypadkowa, sądzę że można by stworzyć nieskończenie wiele różnych utworów, które pasowałyby równie dobrze. Ostatecznie była to bardzo cenna lekcja, przede wszystkim w zakresie relacji między artystami. Dzięki pracy nad Haxad zauważyłem także sporo nowych problemów jakie stawia przed kompozytorem połączenie czasu różnych rodzajów percepcji.

W klipie jest sporo odniesień do magicznych symboli. Wierzysz w świat magii?

Życie jest pełne magicznych momentów, więc raczej tak. Gdyby magia nie istniała, nigdy nie zająłbym się muzyką, tylko tkwił w traumie utworów Chopina granych na akordeonie przez panią od muzyki ze szkoły podstawowej (pozdrawiam panią Basię).

Co jest dla Ciebie największą inspiracją przy tworzeniu muzyki? Czym karmi się Twoja głowa?

Może to banalne, ale największą inspiracją była i chyba jest muzyka, tyle że częściej na zasadzie negacji, poznając ją wiem co chciałbym wyeliminować z własnej. Słucham przede wszystkim współczesnej i dwudziestowiecznej muzyki klasycznej, trochę techno, poza tym zbieram wszelkie ciekawostki do worka, w którym trzymam resztki fascynacji z przeszłości. Czuję pociąg do pionierów i awangardy, sądzę, że najwięcej wartości można znaleźć na peryferiach. Z drugiej strony równie istotnym elementem są same instrumenty i poznawanie granic ich możliwości. Poza muzyką i literaturą skupioną wokół niej konsumuję fragmentarycznie inne rodzaje sztuki, duży wpływ na moja twórczość miały koncepcje okultystyczne, strzępki filozofii, a ostatnio przede wszystkim ezoteryczny buddyzm. Pozostają także ludzie, poza rozmowami liczą się także konkretne działania: wspólne muzykowanie, czy eksperymentowanie, spontaniczne choć zwykle zbyt krótkie, owocują co najmniej tak samo wymiernie, jak wielogodzinne samotne medytacje.

Co dalej? Zrobicie coś jeszcze razem z Keymo?


Chętnie podejmę się kolejnego wyzwania, zapytaj Keymo.  

































wtorek, 29 października 2013

Sabina Woźnica i Generator Idei 2013


Najnowszy projekt Sabiny Woźnicy GENERATOR IDEI 2013 prezentowany w krakowskim Hotelu andel's oscyluje wokół takich pojęć, jak wolność, gest i materia. Wkraczamy w świat nieskrępowanych ruchów pędzlem i performansu malarskiego, ale równocześnie duchowości wschodu, gdyż samo działanie artystyczne nie mieści się z założenia w dziale 'action painting', orbituje raczej w kierunku medytacji i samodoskonalenia się.


Prace zgrupowane w kilku Generatorach Idei, pomimo umowności obrazowania, opowiadają historie stare jak świat. O pokoju, który jednak nie jest antytezą wojny, lecz drogą ku rozumieniu wolności i szacunku. O przemijaniu i o nieskończoności. My odejdziemy, pozostanie przyroda i będzie trwać nadal. O przypadku i skutkach zdarzeń. Gdy z jednego powstaje dwa, z dwóch trzy, a z trzech wielość, wówczas, chcąc nie chcąc, stajemy się liśćmi niesionymi przez wiatr. O pozorach, które mylą. Na jednym z obrazów widzimy cykady w ogniu. Ogień - plama przyciągająca wzrok, budząca ciekawość kusi cykady, które podlatują bliżej jasności, by w kolejnej sekundzie zginąć. Obraz ten ma ciekawą historię; został „nałożony” na stare płótno, z którego ściągnięto wosk i pozostała widoczna warstwa stuletniej farby wraz z pozostałościami tamtego obrazu.

foto: Diego Llorente Dominguez  

Artystka mówi, że w jej żywiołowym malarstwie nie ma przypadku. Sam proces jest dla niej medytacją. Materia natomiast daje dodatkowe możliwości, by wyjść z obrazu w przestrzeń, poczuć zapach farby i fakturę, dotknąć obiektu, i dalej - posłuchać muzyki skomponowanej specjalnie dla niego (muzykę do instalacji skomponował Michał Woźniak).

foto: Diego Llorente Dominguez  

Zatem kontemplacja realizowana w trakcie aktu tworzenia. Bardzo interesująca artystka. Wystawę można oglądać do 7 listopada w andel‘s Hotel Cracow, ul. Pawia 3, Kraków

Tak jak system irrygacyjny kieruje
wodę tam gdzie chce,
Tak jak łucznicy czynią
strzały prostymi,
Jak stolarze ciosają drewno
Tak mądrzy kształtują swoje umysły
Posłuchaj!
Wolne słowo
wolnego
umysłu
Chmura
kształtuje się
jak
myśl
w twoim
umyśle
podczas gdy
ktoś
inny
rzeźbi
myśl
z
pustki
nadając
kształt
góry
chmurze
Słuchaj uważnie!
Podstaw
wolność
za górę
Czy jesteś gotowy?
1,2,3,4,5..............
X- to materia
WOLNOŚĆ
co znaczy coś
Y- to bariera
ILUZJA
o kształcie chmury
ponad górą,
źle zrozumiane
wrażenie
Y wpływa na X ( 3 razy)
X- to most,
który łączy
z innymi
materiami
Y- to gra
zręcznego umysłu
Słuchaj!
Teraz skacz!
w górę
strumienia
jak górski karp
by znaleźć
ŹRÓDŁO!
Nie wahaj się!
STAŃ SIĘ SMOKIEM !
Lipiec, 2013
Sabina Woźnica

foto: Sabina Woźnica

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Przegranego nie czyta się bezkarnie

Marcin Doktor Polak i Marcin Szafrański na okrągło i do upadłego czytają "Przegranego" Thomasa Bernharda. Minimalny czas trwania performansu to 24 godziny.


Lektura ma na celu zbadanie granic pomiędzy życiem a sztuką. Czytanie do upadłego ma pokazać stopniowy rozdźwięk pomiędzy zamkniętą formą dzieła sztuki literackiej i muzycznej (struktura książki Bernharda, poprzez powtarzające się swobodnie motywy, przypomina Wariacje Goldbergowskie J. S. Bacha), a życiem, które jest zarazem dynamiką i mieszaniną prawidłowości, błędów, powtórzeń, tak zwanej normalności, wariactwa, zmęczenia, ryzyka i improwizacji. 



W tle pojawiają się idee uczynienia z życia dzieła sztuki oraz – z drugiej strony – przywrócenia sztuki (zwłaszcza literackiej i muzycznej) życiu. 


Obaj lektorzy podzielają nietzscheańsko-derridiańskie przekonanie o tym, że lektura jest działaniem twórczym. Akcja ma stworzyć optymalne warunki do ujawniania się kreatywności lektury. Dodatkowym kontekstem stanie się igranie z frazesem „kryzys czytelnictwa”. 

Głosy lektorów będą wybrzmiewać osobno, zachodzić na siebie i łączyć się z muzyką. Podstawową wytyczną lektury jest dążenie do perfekcji wyrazu. Publiczność będzie miała okazję zaobserwować jak efekty tego dążenia zmieniają się w czasie, jak zależą od kondycji lektorów-performerów, ich potencjału fizycznego, interpretacyjnego i improwizacyjnego. 

Publiczność miała całodobowy wstęp do sali, czytanie odbywało się non-stop niezależnie od obecności publiczności.


Marcin Doktor Polak (1979). Dr filozofii, performer, założyciel „grupy odśrodkowej”, w obrębie której podejmuje działania ingerujące w przestrzeń publiczną. Razem z Marcinem Szafrańskim tworzy „Teatr Filozoficzny” powstający aktualnie w ramach projektu konstruowanego wspólnie z teatrem „Łaźnia Nowa”. Hobbystycznie wykłada estetykę na UPJPII.

Marcin Szafrański (1977). Psycholog, performer. Prezes Salvate – Krakowskiego Centrum Psychologicznego.

Powyższy duet zorganizował i przeprowadził w lipcu tego roku warsztaty psychologiczno-filozoficzne w teatrze „Łaźnia Nowa” w ramach projektu Teatr zmiany czy zmiana teatru? (tekst pochodzi z materiału informacyjnego performerów)

niedziela, 23 września 2012

Komunikaty kultury – przesłanie plakatu

Moje ulubione plakaty z wystawy: Komunikaty kultury – przesłanie plakatu. Europejski plakat na przełomie XX i XXI w.  zorganizowanej w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi.

O wystawie pisze Zdzisław Szubert:
 "Dla wszystkich prezentowanych tu twórców plakat jest wyrazem ich wewnętrznej pasji. Plakat artykułuje ich światopogląd artystyczny, poprzez niego określają także swoją postawę wobec otaczającego świata. Mimo całej mozaiki reprezentowanych środków wyrazu – od rozmalowanych, metaforycznych kompozycji po powściągliwe formy wywodzące się z tradycji konstruktywizmu plakaty te przypominają nam, że to Europa była kolebką narodzin nowoczesnego plakatu i nadal jest to najsilniejszy jego ośrodek.
Ekspozycja została przygotowana na bazie materiałów wystawy „Przesłanie plakatu”, zorganizowanej z inicjatywy czołowego czeskiego plakacisty Karela Míška w Pradze w 2001 roku. Zaprosił on wówczas do Pragi 18 projektantów z 10 krajów europejskich. Plakaty z tej wystawy zostały przekazane przez dwoma laty do zbiorów Galerii Plakatu i Designu Muzeum Narodowego w Poznaniu. Były wieloletni kurator tych zbiorów Zdzisław Schubert dokonał re-designu wystawy praskiej, uzupełniając ją zarówno o nowsze prace autorów z ostatniej dekady, jak i poszerzając krąg projektantów, biorących udział w wystawie o nowe nazwiska. Tym samym liczba autorów zwiększyła się do 21, a liczba krajów do 12. Wystawa jest nie tylko przeglądem kondycji europejskiego plakatu kulturalnego na przełomie stuleci, ale także relacją więzów łączących poszczególnych autorów. Szereg z nich, w tym także Míšek, odbywało staże lub studia w pracowni prof. Henryka Tomaszewskiego na warszawskiej ASP.
Obraz europejskiej kultury, jaki się wyłania z prac prezentowanych artystów pokazuje ogromne spektrum wydarzeń kulturalnych – spektakli teatralnych, wystaw, filmów, imprez muzycznych, festiwali, kongresów i spotkań świadczących o bogactwie kultury naszego kontynentu. Otrzymały one wspaniałą oprawę wizualną w postaci plakatów –  zwiastunów wydarzeń, a po ich odbyciu – artystycznych dokumentów epoki. Wystawa ukazuje bardzo różnorodne sposoby podejścia do tematyki kulturalnej, w przypadku kilku autorów, także społecznej. Od twórców preferujących swobodnie kreowaną wizję malarską, jak widzimy to u Lecha Majewskiego, Karela Míška, Baty Kneževića czy Finna Nygaarda do poddanych rygorom powściągliwego formułowania znaku pracach Dušana Junka, Sławomira Iwańskiego, czy w niektórych plakatach Uwe Loescha i Kariego Piippo. Pozostali mieszczą się pomiędzy tymi granicznymi postawami kreując bogaty świat symboli, metafor i aluzji, ubranych w nowoczesną, odpowiadającą naszym czasom, formę graficzną. Interesujące jest na przykład porównanie graficznych interpretacji twórczości Szekspira, najczęściej wystawianego autora, w plakatach Michela Bouvet’a, Dušana Junka, Baty Kneževića, Pekki Loiri czy Vladislava Rostoki." (materiały do wystawy)




 

















































Bata Knežević


















Vladislav Rostoka



Autorzy uczestniczący w wystawie
Tapani Aartomaa (Finlandia)
Michel Bouvet (Francja)
Josef Flejšar (Czechy)
Sławomir Iwański (Polska)
Radovan Jenko (Słowenia)
Dušan Junek (Słowacja)
Bata Knežević (Serbia)
Piotr Kunce (Polska)
Uwe Loesch (Niemcy)
Pekka Loiri (Finlandia)
Lech Majewski (Polska)
Karel Míšek (Czechy)
Finn Nygaard (Dania)
István Orosz (Węgry)
Kari Piippo (Finlandia)
Péter Pócs (Węgry)
Vladislav Rostoka (Słowacja)
Gianfranco Torri (Włochy)
Niklaus Troxler (Szwajcaria)
Vanessa Vérillon (Francja)
Mieczysław Wasilewski (Polska)